Dobro dziecka  jest najważniejsze

Dobro dziecka jest najważniejsze


Z prof. Alicją Chybicką, przewodniczącą Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego (PTP), kierującą Kliniką Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM we Wrocławiu, rozmawia Katarzyna Pinkosz.

Dlaczego w Polsce nowotwory u dzieci są rozpoznawane później niż w krajach Europy Zachodniej?

Dzieci trafiają do lekarza praktycznie tylko wtedy, gdy są chore. Jedyne, co jest realizowane w ramach profilaktyki, to bilanse zdrowotne – niestety, przeprowadzane zbyt rzadko. Z naszego pediatrycznego oglądu wynika, że część z tych bilansów jest przeprowadzana byle jak, gdy dziecko przychodzi do lekarza z powodu choroby.

W Polsce na nowotwory zapada rocznie około 1200 dzieci. Problemem jest to, że jedynie 8-9 proc. nowotworów jest rozpoznawanych w 1 i 2 stadium zaawansowania (w krajach zachodnich jest to około 25 proc). Leczenie onkologiczne w naszym kraju jest bardzo dobrze zorganizowane. Mamy 18 jednostek, które leczą nowotwory, w tym 5 pełnoprofilowych ośrodków, tzn. takich, które leczą zarówno nowotwory układu krwiotwórczego, jak i guzy lite oraz wykonują transplantacje komórek macierzystych. Do tych ponadregionalnych centrów trafiają dzieci z całej Polski.

Wyleczalność nowotworów u dzieci wynosi około 80 proc. – pomimo tej późnej rozpoznawalności. Można tylko pomyśleć, jak by to wyglądało, gdyby były diagnozowane w 1 i 2 stadium. Oczywiście, nowotwory u dzieci rozwijają się bardzo szybko, tak więc 1 czy 2 stadium jest trudne do rozpoznania. Nie ma co marzyć, by u każdego dziecka rak był rozpoznany tak wcześnie.

Jakie objawy powinny zaniepokoić rodziców?

W dzisiejszych czasach, w ocenie pediatrów, rodzice za mało interesują się swoimi dziećmi. Boją się stracić pracę. Efekt jest taki, że dzieci, które trafiają do mojej kliniki, mówią, że od dawna chciały powiedzieć mamie, że coś jest nie tak. Ale nie było kiedy i jak!

Niestety, wiedza rodziców na temat nowotworów jest niewielka. Fundacja „Na ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową” zleciła Instytutowi Pentor badania na ten temat. Okazało się, iż niespełna 30 proc. rodziców wie, że gdy dziecku wyrośnie guz, to może być nowotwór!

Zdarza się, że trafiają do nas dzieci z guzami monstrualnej wielkości. Był u nas chłopiec z guzem jądra. Po usunięciu chirurdzy zważyli go: ważył 2 kilogramy! Dlaczego nikt tego wcześniej nie zauważył, ani w szkole, ani w domu? A rodzice powinni zwrócić uwagę np. na takie niespecyficzne objawy, jak to, że dziecko boli głowa, szybciej się męczy, ma poranne wymioty i nudności, infekcje, które nie ustępują pod wpływem leczenia antybiotykami. To nie muszą być objawy nowotworu, ale z dzieckiem trzeba iść do lekarza, sprawdzić, bo może ma np. niedokrwistość.

Nie tylko nowotwory są późno rozpoznawane. Ostatnio dwie uczennice we Wrocławiu zasnęły na ławce – okazało się, że miały śpiączkę cukrzycową. To jest dramat!

Od dawna, jako przewodnicząca PTP, mówi pani, że dzieci powinny być co roku badane profilaktycznie przez lekarza.

Tak. Z badań przeprowadzanych w wielu miejscach w Polsce wynika, że tylko 3 proc. dzieci nie ma odchyleń od prawidłowego stanu zdrowia. Mają próchnicę, wady postawy, wady wzroku. Powinny być wcześnie zdiagnozowane i leczone.

Postuluję wdrożenie profilaktycznego programu opieki nad dzieckiem. – Oszacowałam, że w skali roku będzie to kosztowało około 560 mln zł. To nie jest suma, z którą budżet nie da sobie rady. W ramach tych pieniędzy każde dziecko byłoby raz w roku profilaktycznie zbadane przez lekarza, miało zrobioną morfologię krwi oraz USG jamy brzusznej.

Na mój oddział z powodu nowotworu trafił chłopiec w wieku 17 lat. Okazało się, że nie ma jednej nerki. Po 17 latach życia pierwszy raz ktoś mu zrobił USG jamy brzusznej, choć chłopiec wcześniej nieraz skarżył się na bóle brzucha. To po prostu nie powinno się zdarzyć!

Leczenie nowotworów jest długotrwałe. Co, oprócz zabiegów, szpital oferuje chorym dzieciom?

Zapraszamy wiele znanych osób, m.in. Dorotę Zawadzką, Marylę Rodowicz, Radka Majdana, Otylię Jędrzejczak. Mamy na etacie dwóch psychologów i dwie rehabilitantki, dzięki którym wszystkie dzieci są rehabilitowane, nawet te leżące. Raz w roku dzieci płyną statkiem, jest wigilia i śniadanie wielkanocne, są onko-igrzyska. Raz w roku, od kilkunastu lat, organizujemy spotkanie wyleczonych pacjentów, na które przyjeżdżają dorosłe już osoby, które jako dzieci chorowały na nowotwór. W pierwszą niedzielę po Wszystkich Świętych organizujemy też mszę za dzieci, które odeszły. Byłam zdumiona tym, że ich rodzice tak chętnie na tę mszę przyjeżdżają. Każde dziecko jest wtedy wyczytywane z imienia i nazwiska. Rodzice podchodzą, zapalają za nie lampkę. A jeśli ich nie ma, to zapalam ja albo ktoś z zespołu naszej kliniki.

Dzieciom i rodzicom jest to potrzebne?

Bardzo. Moim zdaniem jest to równie ważne, jak leczenie.

W całej Polsce schematy leczenia są takie same i są to schematy europejskie. Ważne, by mieć na czas wszystkie leki. Dlatego uważam, że najpierw trzeba zamówić lekarstwo, a potem martwić się, skąd wziąć na nie pieniądze. Zdarzyło się już, że był potrzebny praktycznie z dnia na dzień lek ratujący życie, za 70 tys. zł, który nie był zarejestrowany w Polsce. Powiedziałam: „Panie dyrektorze, ja te pieniądze zdobędę, ale proszę kupić lek, bo chłopiec umrze”. I kupił! Wiedziałam, że gdy napiszę do NFZ, to dostanę odmowę. I dostałam odmowę. Pieniądze otrzymaliśmy od fundacji TVN „Nie jesteś sam”.

Dlaczego zdecydowała się pani zostawić klinikę i kandydować z list PO do Senatu?

Nie zostawiam dzieci. Doszłam do wniosku, że jako senator będę w stanie zrobić dużo więcej dla moich małych podopiecznych. Nie będę senatorem etatowym, chcę pozostać na etacie Akademii Medycznej i nadal kierować kliniką. Ale jako senator będę miała szansę zrealizować plany wprowadzenia ogólnopolskiej profilaktyki.

Pierwsze, co zrobię, to powołam ponadpartyjną komisję parlamentarną do spraw dziecka. Zdrowie dzieci jest bezpartyjne, powinniśmy dążyć do tego, by nowe pokolenie rosło zdrowe. Będę też na pewno w senackiej komisji zdrowia walczyć o osoby po 80. roku życia, bo opieka nad nimi jest fatalna.

Chciałabym, by profilaktyka była zagwarantowana ustawowo. A z drugiej strony chcę, by opieka lekarska w pewnym stopniu wróciła do szkół (np. by raz w roku pielęgniarka czy higienistka przyprowadzała dzieci na badania profilaktyczne do lekarza). To wcale nie jest trudne do zrealizowania.

Wierzy pani, że te zmiany mają szansę wejść w życie?

Gdybym nie wierzyła, to wielu dzieci już nie byłoby na tym świecie. I tak 20 proc. dzieci chorych na nowotwory musi to życie opuścić. A opuszczałoby więcej, gdyby nie to, że w wielu sytuacjach upieram się, nie wykonuję poleceń, jeśli one zagrażają życiu pacjenta. Na pewno nie zmienię się jako senator. Nie jestem osobą pokorną, która będzie robiła to, czego robić nie powinna. Na pewno zawsze dziecko będzie dla mnie najważniejsze, i będę równie głośno o tym krzyczeć, jak teraz. Albo nawet jeszcze głośniej.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad został przeprowadzony pod koniec września br.

4.7/5 - (141 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH